Przejdź do głównej zawartości

Wiejska Austria – Skansen w Mönchhof ⑩

Lubicie skanseny? W takim razie nie możecie pominąć skansenu w Mönchhof (Dorfmuseum Mönchhof). A jeśli dotychczas nie fascynowały was takie muzea pod chmurką, to być może to muzeum skłoni was do zmiany zdania.
Mönchhof jest niewielką gminą w Północnym Burgenlandzie, blisko Jeziora Nezyderskiego i równie blisko granicy z Węgrami. Jej największą atrakcją turystyczną jest tutejszy skansen założony w 1990 r. na bazie prywatnej kolekcji. Zebrane tu obiekty pochodzą z rejonu Hoadboden, części Seewinkel (czyli obszaru Austrii „schowanego” za Jeziorem Nezyderskim). Pierwotnie teren ten porastały wrzosy, ziemia była bardzo uboga, więc życie tutejszych mieszkańców nie należało do łatwych. Dzisiaj rejon zmienił swoje oblicze, a o życiu dawnych mieszkańców tych ziem dają wyobrażenie zebrane w skansenie obiekty.
Jeśli skansen kojarzycie z rozległą przestrzenią z rozrzuconymi w terenie pojedynczymi domostwami i zagrodami, to będziecie zaskoczeni kameralnym charakterem muzeum w Mönchhof. Zebrane tu obiekty połączono w sztuczną wioskę o kompaktowym charakterze. W efekcie czujemy się jak w grze komputerowej, za każdymi drzwiami odkrywając nowe fragmenty tego szczególnego świata.
za każdymi drzwiami odkrywając nowe fragmenty tego szczególnego świata
Po wejściu przez bramę skansenu poczuliśmy zawód – taki mały skansen? Niewielkie podwórko otoczone rzędem domków i zabudowań gospodarczych. Ciekawe to wszystko, ale skromne. Dopiero wejście do poszczególnych obiektów zmienia naszą perspektywę spojrzenia na muzeum. W Polsce wyposażenie domostw w skansenach jest bardzo skromne, co po części wynika z takiegoż poziomu życia mieszkańców wsi. Tutaj za każdymi drzwiami kryje się bogactwo wyposażenia, a ilość warsztatów rzemieślniczych przyprawia o zawrót  głowy.
za każdymi drzwiami kryje się bogactwo wyposażenia
ilość warsztatów rzemieślniczych przyprawia o zawrót głowy
Wyjątkowo absorbującym miejscem jest jedna z chat skrywająca całe muzeum etnograficzne. Zgromadzono w niej ogromną ilość drobnych przedmiotów codziennego użytku, dewocjonaliów, zdjęć, dokumentów i innych. Wszystkiego starczyłoby na wyposażenie całego muzeum regionalnego, a jest to tylko jedna z tutejszych ekspozycji. Jest tu też prawdziwa, obszerna biblioteka etnograficzna.
Wszystkiego starczyłoby na wyposażenie całego muzeum regionalnego
Dużym walorem skansenu jest możliwość wejścia niemal w każdy jego zakamarek. Tylko w nielicznych obiektach dostęp do wnętrza jest ograniczony. W większości pomieszczeń można wszystkiego dotknąć i przyjrzeć się z bliska interesującym nas przedmiotom. Na głównym placu skansenowej wsi znajduje się gospoda, w której można kupić napoje, ale na obiad nie można tu liczyć.
można wszystkiego dotknąć i przyjrzeć się z bliska
To, co wydawało się w pierwszej chwili całym skansenem, okazało się być jedynie jego pierwszą, stosunkowo niewielką częścią. Nie będę opisywać kolejnych odkryć, których dokonywaliśmy za każdym węgłem, by nie psuć zabawy tym, którzy zechcą tu przyjechać. Uchylając rąbka tajemnicy zdradzę, że możemy tu na przykład wejść do urzędu pocztowego, na komisariat policji, czy odwiedzić salon fryzjerski, czyli obiekty, których w żadnym polskim skansenie (o ile mi wiadomo) nie zobaczymy. Sprawdzimy też, jakie smakowite zapasy zgromadził miejscowy proboszcz w obszernych piwnicach. A bardzo dociekliwi i spostrzegawczy znajdą tu nawet … nieboszczyka.
możemy wejść do urzędu pocztowego
czy odwiedzić salon fryzjerski
jakie smakowite zapasy zgromadził miejscowy proboszcz
Na koniec ostrzeżenie – jeśli lubisz skanseny, niełatwo ci będzie opuścić skansen w Mönchhof. W każdym z licznych obiektów można spędzić dużo czasu. My po dwóch godzinach przeszliśmy niewiele ponad połowę skansenu i pozostałą część musieliśmy niemal przebiec. Chcąc się nacieszyć bogactwem muzeum, trzeba poświęcić na nie minimum 3 godziny.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Na narty w Beskidy – wyciąg na Dębowiec ⑥

Zima w pełni, czas wybrać się na narty. Pojawia się zatem pytanie, gdzie? Szeroko rozreklamowane największe beskidzkie ośrodki narciarskie, jak Szczyrk, czy Korbielów, są doskonale znane i opisane. Poza nimi funkcjonuje jednak duża ilość mniejszych ośrodków i wyciągów narciarskich. Większość z nich ma swoje strony internetowe z podstawowymi informacjami dla turystów. Czy jednak można wierzyć zawartym w nich zapewnieniom, że przyjazd do nich jest świetnym pomysłem? Postanowiłem sam się o tym przekonać. Na pierwszy wyjazd wybrałem Dębowiec w Bielsku-Białej . Formalnie jest to Ośrodek Rekreacyjno-Narciarski Dębowiec . To obiekt całoroczny, ale my sprawdzimy, co ma do zaoferowania narciarzom. Dużą jego zaletą jest położenie – na peryferiach Bielska-Białej, co powoduje, że dojazd nie jest obarczony ryzykiem utknięcia w korku, w którejś z beskidzkich dolin, a ponadto do samego ośrodka prowadzi dobrej jakości droga. Zatem jedźmy. Z przelotowej ulicy Bielska-Białej, czyli ulicy Party

Na narty w Beskidy – Świniorka ⑥

Kontynuujemy wędrówkę po beskidzkich ośrodkach narciarskich. Jedziemy ponownie do Brennej . Oprócz opisanego w poprzednim poście ➤wyciągu na Stary Groń , działa tu też Ski Dolina , czyli zespół wyciągów na stoku Świniorki . Ośrodek znajduje się w Dolinie Leśnicy. Przed wjazdem do centrum Brennej odbijamy na skrzyżowaniu w prawo. Przejeżdżamy przez rozciągnięte osiedle Leśnica doliną wciśniętą pomiędzy pasmo Równicy i grzbiet Starego Gronia. Dolina coraz bardziej zawęża się, podobnie jak droga, którą zmierzamy na południe. Za osiedlem zaczyna się las i droga robi się wąska. Trudno wyminąć się pomiędzy dwoma śnieżnymi bandami ograniczającymi jezdnię, trzeba uważać. Trasy narciarskiej z samochodu nie dojrzymy, ale kiedy po lewej pokaże się wjazd do kompleksu „Dolina Leśnicy”, to znaczy, że za chwilę zobaczymy parkingi. W rejonie ośrodka znajduje się kilka różnej wielkości placyków i zatoczek przy drodze, gdzie można zostawić samochód. Można też zaparkować w kompleksie wypoczynkowy